Otola i kapliczka Szczerbów
Otola to wieś położona w województwie śląskim, gminie Zarnowiec, powiecie zawierciańskim. Z Otoli pochodziła moja babcia Helena Grzesiak (z domu Szczerba) i jej przodkowie.
Miejscowość ta, będąca niegdyś tak zwaną wsią królewską, ma długą historię. Pierwszym dowodem na istnienie Otoli jest wydany przez Bolesława Wstydliwego w 1262 roku akt erekcyjny klasztoru Św. Anny w Zawichoście, odnoszący się do roku 1257, w którym jest wspomniana wioska Hotolya. Hotolya jest również wymieniona w Kodeksie Małopolskim, pochodzącym z 1262 roku. Ale nie o historii tej małej miejscowości chcę dzisiaj pisać, a o kapliczce, która stoi mniej więcej w połowie długości wsi, a została wybudowana przez moich przodków, a konkretnie przez Antoniego Szczerbę, mojego praprapradziadka. Właśnie rozpoczął się miesiąc maj, a kapliczka w Otoli nierozerwalnie kojarzy mi się z jakże popularnymi w Polsce nabożeństwami majowymi. Dlaczego? Wyjaśnię to poniżej…
Antoni Szczerba urodził się w Otoli w 1821 roku. Był synem Piotra Szczerby i Jadwigi Basoń. Według wspomnień śp. Jana Szczerby – wuja mojej babci, Antoni był dość zamożnym gospodarzem, przez jakiś czas pełnił funkcję wójta i – co w mojej historii chyba jest najważniejsze – był osobą niezwykle religijną. Antoni, w 1883 roku ufundował i wystawił na swojej ziemi kaplicę murowaną, która stoi (aczkolwiek obecnie odnowiona i powiększona) po dziś dzień. W tamtym czasie Otola przynależała do parafii w Rokitnie, od którego oddalona jest ok. 10 kilometrów. Dla miejscowej ludności w tamtych czasach musiało być niezwykle uciążliwym pokonywanie tej odległości co niedziela czy przy okazji świąt, chrzcin, ślubów lub pogrzebów… Nie każdy z pewnością dysponował końmi, wozem czy saniami… Antoni Szczerba postanowił, nie tylko w interesie swoim czy swej rodziny, ale także całej lokalnej społeczności, tę sytuację zmienić.
Kiedykolwiek myślę o otolskiej kaplicy, zastanawiam się ile wysiłku, przede wszystkim finansowego, musiał Antoni w swój projekt włożyć. Przecież nawet dla stosunkowo bogatego gospodarza wybudowanie i wyposarzenie murowanej kaplicy musiało być nie lada wysiłkiem… A kaplica musiała być imponująca jak na tamte czasy i warunki. Jakiś czas temu udało mi sie dotrzeć do dokumentu skierowanego przez proboszcza parafii w Rokitnie do Konsystorza Diecezji Kieleckiej w celu wydania zgody na oficjalną konsekracje kaplicy „ku czci Najświętszej Boga Rodzicy” – jak zapisał ksiądz. Proboszcz w dokumencie tym określa ją jako „piękną, obszerną, murowaną, w pełni wyposażoną” – musiała zatem robić wrażenie… Poniżej zamieszczam zdjęcie wspomnianego dokumentu, przechowywanego obecnie w Archiwum Diecezjalnym w Kielcach.

Od tego czasu kapliczka w Otoli służy jej mieszkańcom. Chociaż przynależność parafialna wsi zmieniła się aż dwukrotnie od czasów Antoniego Szczerby (przez jakiś czas Otola należała do parafii w Łanach Wielkich, obecnie do Dobrakowa), to kapliczka nadal spełnia swoją funkcję. Chociaż w dokumencie z 1883 roku proboszcz z Rokitna określa kaplicę jako dedykowaną Matce Bożej, we wszystkich pózniejszych opisach i dokumentach aż po dzień dzisiejszy jest ona wymieniana pod wezwaniem Trójcy Swiętej.

Rodzina Szczerbów, potomkowie Antoniego, zawsze mocno związani byli z kaplicą i wydarzeniami z nią związanymi. Pamiętam ze swego wczesnego dzieciństwa coroczne wyjazdy na czerwcowy odpust w Otolii, kiedy to spotykała się tam razem prawie cała rodzina mojej Babci… Ale wróćmy jeszcze na chwilę do historii…
Franciszek Szczerba, wnuk fundatora Antoniego, mocno zapragnął aby Jego syn Jan (ur.1919) został księdzem i mógł w tej „rodzinnej” kaplicy odprawiać msze i nabożeństwa. I poraz kolejny – mimo oczywistych finansowych trudności (nauka przed II wojną światową była przecież na poziomie ponadpodstawowym płatna) – Franciszek zrealizował swoje marzenie – Jan Szczerba ukończył gminazjum w Sosnowcu i został przyjęty do seminarium duchownego w Kielcach. Swięcenia kapłańskie przyjął Jan w 1948 roku. Wtedy to marzenie Franciszka, a być może także Antoniego, spełniło się. Przedstawiciel rodziny mógł celebrować nabożeństwa na rodzinnej ziemi.
Według wcześniej przywołanych przeze mnie wspomnień rodzinnych Jana Szczerby (zapisanych pieczołowicie przez Jego syna Juliana), Franciszek Szczerba szczególnie przywiązany był do nabożeństw majowych. Były one dla Niego niezmiernie ważne. Z zaangażowaniem śpiewał codziennie przez cały miesiąc „Pod Twoją Obronę…” i „Chwalcie łąki umajone…”. Kiedy kilka dni temu rozpoczął się maj, przypomniałam sobie ten szczegół z rodzinnych dziejów i postanowiłam go opisać… A oczami wyobrazni zobaczyłam moich przodków w małej kaplicy wśród pól i kwitnących drzew modlących się śpiewając…