Nasze wszystkie Mamy… Siedem pramatek Europy
26 maj – w moim kalendarzu ta data ma potrójne znaczenie. Najważniejsze oczywiście, pewnie z resztą nie tylko dla mnie – to dzień Mamy. Poza tym dzień ten to rocznica urodzin mojego dziadka Franciszka Grzesiaka, a także obrony mojej pracy magisterskiej i tym samym ukończenia studiów :-). Ostatnim wydarzeniem raczej na tym blogu nie będę się zajmowała, chociaż oczywiście wspominam je jak najmilej. Dziadka Franciszka, którego nigdy nie poznałam, a mimo to który wydaje mi się bardzo bliski, na pewno jeszcze nieraz będę wspominać, z pewnością poświęcę Mu oddzielny artykuł. Ale dziś niech najważniejsze będą Mamy…
Oczywiście mogłabym poświęcić cały ten artykuł mojej kochanej Mamie, jednej z najważniejszych osób w moim życiu, za którą bardzo, bardzo tęsknię… Nie zrobię tego bo obawiam się, że wpis ten stałby się zbyt osobisty i emocjonalny… Ale aby uczcić ten piękny i jakże ważny dzień, pozwólcie, że napiszę co nieco o naszych europejskich pramatkach…
Od mniej więcej dwóch, trzech lat interesuje mnie temat genealogii genetycznej. Ci z Was, drodzy Czytelnicy, którzy zagłębiali się już w genetyczno-genealogiczne łamigówki pewnie doskonale wiedzą o czym będę dziś pisać. Dla „nowicjuszy” być może będzie to coś nowego.
Na początku tylko krótka dygresja – genealogia genetyczna to temat rzeka. Z bardzo wieloma zagadnieniami, wątkami, problemami do opisania. Będę do niego jeszcze z pewnością wiele razy wracać w moich blogowych artykułach, jako że uważam temat ten za niezwykle fascynujący.
Ale wróćmy do naszych pramatek…
Każdy z nas odziedziczył połowę swego DNA po mamie, połowę po tacie. Co ciekawe istnieje część DNA zwana DNA mitochondrialnym (w skrócie mtDNA), które zawsze i bez wyjątku dziedziczymy tylko po mamie. Dla krótkiego techniczno – biologicznego wyjaśnienia – mitochondria to maleńkie struktury obecne w każdej komórce poza jej jądrem. Są one przekazywane z matki na dziecko z pokolenia na pokolenie praktycznie bez zmian (czyli jak to się w genetyce określa bez mutacji) i dzięki temu można prześledzić czyjeś pochodzenie w linii żeńskiej, czyli „po kądzieli” na wiele pokoleń wstecz. Mówiąc jeszcze prościej – ja otrzymałam mtDNA od swojej Mamy, ona od mojej babci, babcia od mojej prababci, prababcia od praprababci itd. Przez setki, tysiące lat kolejne kobiety przekazywały je swoim dzieciom. Jeśli miały córki proces ten powtarzał się.
W 2002 roku profesor Bryan Sykes z Uniwersytetu w Oxfordzie, światowy autorytet w ekstrahowaniu DNA z kości sprzed setek czy tysięcy lat, wydał fascynującą książkę pt. ” The Seven Daughters of Eve” czy jak przetłumaczono tytuł na język polski „Siedem matek Europy”. W książce tej profesor Sykes wyjaśnia fenomen i historię badań nad mtDNA oraz przedstawia wyniki badań, które wskazują, że prawie wszyscy Europejczycy są potomkami siedmiu kobiet, które żyły między 45 a 8 tysięcy lat temu. Nadał im nawet imiona, które przyjęły się i funkcjonują w jakby to ująć „powszechnym użyciu”. Imiona zostały nadane biorąc pod uwagę litery oznaczające poszczególne haplogrupy naszych przodkiń. Pewnie część z Was zapyta co to takiego haplogrupa… Nie wnikając w tym momencie głęboko w szczegóły: jest to grupa osób noszących w swoim kodzie genetycznym te same mutacje, czyli poprostu grupa genetycznie spokrewniona. Profesof Sykes opisał także w jakich warunkach i gdzie prawdopodobnie nasze przodkinie żyły.
Poznajcie zatem siedem naszych europejskich pramatek:
– Urszula z Grecji – haplogrupa U – Urszula przyszła na świat mniej więcej 45 tysięcy lat temu, być może gdzieś w okolicach antycznego miasta Delfy. Nie cieszyła się jednak ciepłym, śródziemnomorskim klimatem. Jej świat był zimny, wietrzny, pewnie bardziej przypominający klimat obecnej Skandynawii, a do tego z roku na rok robiło się coraz chłodniej… Zapewne razem z grupą ok. 20 innych osób Urszula przemieszczała się od jednego obozowiska do drugiego; od jaskini do jaskini, gdzie jej „klan” miał swoje tymczasowe siedziby. Siedziby znajdujące się wzdłuż szlaków wędrówek bizonów, mamutów i innych dzikich zwierząt. Przodkowie nasi z tamtych czasów zajmowali się bowiem głównie łowiectwem i zbieractwem. Być może klan Urszuli spotykał też na swojej drodze Neandertalczyków, którzy w tamtym czasie już szczątkowo, ale jeszcze obecni byli w Europie.
Około 11 procent dzisiejszych mieszkańców Europy to potomkowie Urszuli.
– Xenia z Kaukazu – haplogrupa X – kolejna z europejskich pramatek urodziła się ok. 25 tysięcy lat temu. Za jej czasów Europa była jeszcze zimniejsza; praktycznie cały jej obszar pokryty był albo lodowcem albo ubogą w roślinność tundrą. Wielkie stada mamutów i reniferów przemieszczały się w poszukiwaniu pożywienia z miejsca na miejsce, a grupy łowców, jak ta, do której należała Xenia doskonaliły narzędzia i techniki polowań aby z tych zwierzęcych wędrówek korzystać. Xenia nie mieszkała prawdopodobnie w jaskini, na wielkich połaciach stepów raczej trudno byłoby je znaleźć. Jej domem była chata o mniej więcej trzymetrowej średnicy, której konstrukcja opierała się na stelażu z ciosów mamuta. W tamtym czasie rozległe tereny nizin europejskich pokryte były mamucimi kośćmi. Wyobraźcie sobie tem krajobraz wietrznej tundry z widocznymi w każdym kierunku białymi jak śnieg kośćmi…
Około 6 procent dzisiejszych Europejczyków to potomkowie Xenii.

– Helena z Francji – haplogrupa H – Helena przyszła na świat ok. 20 tysięcy lat temu, w czasie kiedy ostatnia epoka lodowcowa osiągnęła swoje apogeum. Tam gdzie dziś są Warszawa czy Berlin panował niepodzielnie lodowiec. Praktycznie cała ludność ówczesnej Europy musiała przenieść się w okolice Morza Sródziemnego. Spora jej część zamieszkiwała żyzną chociaż zimną, ale mimo wszystko jeszcze nadającą się do życia, dolinę Rodanu. Tam właśnie prawdopodobnie na świat przyszła Helena. Kiedy jej ojciec i inni mężczyźni polowali w nielicznych, rzadkich lasach na jelenie, Helena z innymi kobietami i dziewczynkami zbierała grzyby czy jagody oraz drewno na opał, a z kości wcześniej zabitych zwierząt wyrabiały niezbędne narzędzia, igły, a być może nawet pierwsze ozdoby. Czasami grupa wędrowała na północ, w okolice Masywu Centralnego pokrytego w owym czasie tundrą by tam polować na bizony czy mamuty. Tam grupy łowców mogły się chronić w licznych jaskiniach. Do dziś w niektórych z nich możemy podziwiać imponujące naskalne malowidła wykonane przez towarzyszy czy być może nawet krewnych Heleny… Kto z nas nie uczył się w szkole o malowidłach z Lascaux?
Można by rzec, że potomkinie Heleny „zawojowały” Europę, ponieważ aż około 47 procent dzisiejszej populacji starego kontynentu to właśnie jej genetyczne pra…wnuki.
– Velda z Hiszpanii – haplogrupa V – Velda urodziła się około 17 tysięcy lat temu w północnej Hiszpanii, w okolicach Gór Kantabryjskich. Cała ludność Europy jej czasów nadal „zepchnięta” przez warunki przyrodnicze na południe, koncentrowała się na terenach obecnej Ukrainy, południowej Francji, Włoch czy właśnie Hiszpanii. Velda i jej klan żyli w jaskiniach, których w okolicy było sporo i które razem z podtrzymywanymi przez całą dobę ogniskami dawały schronienie przed zimnem, kapryśną pogodą i dzikimi zwierzętami; szczególnie groźnymi wtedy, kiedy mężczyźni z grupy Veldy byli na polowaniu. Również towarzyszom Veldy nie była obca sztuka; malowane jaskinie, ozdoby czy ceremonialna broń oraz talzmany zrobione np. z kłów dzikich zwierząt – to było to co otaczało Veldę.
Około 5 procent dzisiejszych mieszkańców Europy to potomkowie Veldy.

– Tara z Toskanii – haplogrupa T – kim była Tara? Tara żyła mniej więcej w tym samym czasie co Velda; ok. 17 tysięcy lat temu, na terenie obecnej Toskanii. Jej życie było jednak zupełnie inne. Paradoksalnie, chociaż obszar Toskanii był cieplejszy niż północna Hiszpania Veldy czy Dolina Rodanu i Masyw Centralny Heleny, ludziom wiodło się tam gorzej. Łowcą tamtej epoki łatwiej przychodziły polowania na bizony, renifery czy mamuty na otwartych przestrzeniach stepowej tundry. Towarzysze Tary musieli polować na niedźwiedzie, wilki czy jelenie w dość gęstych lasach porastających ówczesną Toskanię. Ale to często oni byli atakowani i padali ofiarą leśnych zwierząt. Całe szczęście, klan Tary odkrył możliwości, które dawało morze… Członkowie jej klanu najpierw przemierzali piaszczyste plaże obecnych okolic Livorno w poszukiwaniu drewna, muszli, krabów czy ryb wyrzuconych na brzego przez morskie fale. Z czasem zauważyli jednak jak ciężkie pnie i konary drzew z lekkością unoszą się na wodzie i postanowili wykorzystać ten fenomen budując pierwsze prymitywne łodzie czy tratwy. Polowania na ryby i foki stały się znacznie łatwiejsze, a tym samym zdobywanie pokarmu bardziej bezpieczne. A Tarze i jej towarzyszkom już nigdy nie brakowało ozdób zrobionych z morskich muszli. Klan Tary na dobre związał swe losy z morzem.
Około 9 procent dzisiejszych Europejczyków to potomkowie Tary.
– Katarzyna z okolic Wenecji – haplogrupa K – Katarzyna żyła ok. 15 tysięcy lat temu w okolicach obecnej Wenecji. Ale nie, nie widziała weneckiej laguny, wysp i kanałów… W jej czasach Adriatyk był znacznie mniejszym i płytszym morzem, którego wybrzeże znajdowało sie ponad sto kilometrów na południe od obecnej Wenecji. Katarzyna i jej towarzysze mogli suchą stopą przejść z okolic chorwackiego Splitu do terenów dzisiejszej włoskiej Ankony… Pewnie nieraz wędrowali ze wschodu na zachód i z zachodu na wschód poszukując wśród tundry stad bizonów, reniferów, dzikich koni czy mamutów i obserwując jak powoli, powolutku, pewnie dla Katarzyny prawie niezauważalnie, glacjał ustępuje i odradzają się europejskie lasy. Czasem mężczyźni z klanu Katarzyny wyruszali w pobliże wznoszących się majestatycznie na północy Alp by tam szukać pożywienia czy minerałów. Pokryte lodową czapą wielkie góry musiały budzić strach i respekt…
Około 6 procent obecnych mieszkańców Europy nosi w genach haplogrupę K, co oznacza, że są oni potomkami Katarzyny.
– Jasmina z Syrii – haplogrupa J – w porównianiu ze swymi sześcioma poprzedniczkami życie Jasminy wydaje się nam być łatwiejsze. Około 10 / 8 tysięcy lat temu lodowce cofały się, czapy lodowe w terenach górskich topiły się, świat stawał się coraz cieplejszy, bogatszy w wodę i słońce, a Jasmina wraz ze swoim klanem nie prowadziła już koczowniczego, łowiecko – zbierackiego trybu życia. To jedyna z naszych siedmiu pramatek, która miała swoją wioskę, swój dom, swoje prawdziwe „miejsce na ziemi”. Oczywiście dom Jasminy był tylko skromną ziemianką i z pewnością nie był szczególnie wygodny, ale był stałym, rodzinnym domem. Wioska Jasminy liczyła zapewne ok. 300 mieszkańców i znajdowała się w niedużej odległości od rzeki Eufrat. Oczywiście polowania na dzikie zwierzęta np. gazele czy zbieranie dziko rosnących owoców czy orzechów nadal były bardzo istotną częścią życia ówczesnej ludności, ale pojawiło się coś jeszcze. Coś, co spowodowało, że Jasmina i jej towarzysze mogli wreszcie zacząć prowadzić osiadły tryb życia – człowiek „wynalazł” rolnictwo i hodowle. Zmiany klimatyczne z pewnością bardzo się do tego przyczyniły. Pierwsze zbiory pszenicy, pojawienie się zwierząt hodowlanych – to co dziś nazywamy rewolucją rolniczą – to był właśnie świat Jasminy.
Około 17 procent mieszkańców dzisiejszej Europy należy do jej potomków.
Oczywiście i ja chciałam dowiedzieć się, której z euopejskich pramatek jestem potomkinią. Wykonałam zatem odpowiedni test i otrzymałam wynik: haplogrupa mtDNA: J1c2 – czyli moją pramatką była Jasmina! Numery po literze J oznaczają konkretne późniejsze mutacje; bo chociaż DNA mitochondrialne otrzymujemy od naszych Mam w formie praktycznie niezmienionej, mutuje ono przecież niezwykle rzadko, to jednak raz na kilka czy kilkanście tysięcy lat pewna niewielka zmiana w nim następuje. Dla porównania: haplogrupa mtDNA mojego Taty to J1c5a; czyli mtDNA mojej babci ojczystej także pochodziło od Jasminy, ale gdzieś w ciągu ostatnich 8 tysięcy lat przekształciło się w nieznacznie inny sposób niż mtDNA mojej mamy…
Kiedy potomkowie, czy dokładniej mówiąc potomkinie Jasminy dotarli znad Eufratu do Europy, przemieszczali się głównie w dwóch kierunkach; jedna fala przeszła szlak wzdłuż Morza Sródziemnego osiedlając się na żyznych wybrzeżach Hiszpanii i Portugalii oraz podążając dalej aż do zachodniej Brytanii. Druga grupa podróżników z Bliskiego Wschodu wybrała szlak ku nizinom i dolinom środkowoeuropejskim by tam kultywować „odkryte” przez siebie rolnictwo i hodowlę. Myślę, że z tą właśnie grupą jedna z moich przodkiń, a potomkini Jasminy, dotarła na polskie ziemie… Oczywiście mogła ona tam też dotrzeć w zupełnie innym momencie historii, ale cóż… Pewnie nigdy nie będę w stanie tego dokładnie sprawdzić, a wyobraźnia działa :-), prawda? Często zastanawiam się nad losami moich przodkiń, próbuję sobie wyobrazić jak mogło wyglądać ich życie, czym zajmowały się, gdzie mieszkały, czego się bały, co je cieszyło, co lubiały jeść, jak wyglądały… Chociaż moje genealogiczne poszukiwania nie są w stanie dać mi odpowiedzi na większość z tych pytań, to jednak chociaż troszkę odkrywają przysłowiowy rąbek tajemnicy o ich losach… Dlatego warto szukać.
Gdyby ktoś z Was, drodzy Czytelnicy, zechciał dowiedzieć się czegoś więcej o naszych europejskich pramatkach, ich życiu, prawdopodobnych losach oraz fascynujących początkach badań nad genealogią genetyczną polecam książkę profesora Sykesa:
Bryan Sykes: „Siedem Matek Europy”, wydawnictwo Amber, 2002 rok.
3 komentarze
Bulski
Berdzo interesujące informacje i dywagacje o prawdopodobnym „pokrewieństwie” z tymi „matkami” z Europy i „okolic”!
Elzbieta
Tak, tematyka bardzo ciekawa, chociaż pokrewieństwo z naszymi pra-matkami jest tak bardzo odległe 🙂
EwaR
Bardzo ciekawy artykuł. Przyznaję, że jeszcze nawet nie raczkuje w temacie genealogii genetycznej. Może czas do tego na poważniej przysiąść. Teraz bardzo ciekawi mnie, która z podanych pań może być moja przodkinią.